George był po prostu zbyt zafascynowany morskimi zwierzętami. Ostatnie kilka dni spędzil na przyglądaniu się im z daleka, a teraz w końcu nadażyła się okazja, by się z nimi pobawić!
Ojciec Georga wystraszył się, że chłopiec nie zdaje sobie sprawy z niebezpieczeństwa, dlatego krzycząc, upomniał chłopca, by ten szybko oddalił się od wody. George był jednak tak zajęty zabawą, że zdawał się nie słuchac ojca. Nie zdawał też sobie jeszcze do końca sprawy z tego, co działo się wokól niego.
Dlatego nie zauważył wielkiego, nieznanego stworzenia, ktore podpłynęło do niego od tyłu…
Ben, ojciec Georga, był oddalony od chłopca tylko o 10 metrów. Dotarcie do chłopca na czas nie byłoby więc problemem, gdyby nie to, że dzielił ich cały kanał!
Wszystko dlatego, że George zrezygnował wcześniej z kolacji, by pobawić się z rybkami. Tacie powiedział jednak tylko, że idzie do toalety, jednak sprytnie wymknął sie na drugą stronę, gdzie łatwiej było dosięgnąć taflę wody.
10 minut później, gdy Ben nie znalazł syna w łazience ani nigdzie w restauracji, mężczyzna zdał sobie sprawę, że jego syn może być w niebezpieczeństwie. Biegiem udał się na poszukiwanie syna nieświadomego zagrożenia.
Czy historia będzie miała szczęśliwe zakończenie?
Aby dotrzeć do chłopca, Ben potrzebował jeszcze zaledwie kilku metrów. Mężczyzna przez cały czas zdawał sobie sprawę, co robi jego syn. Nieuniknione już się jednak wydażyło…
George również zuważył podpływające do niego, dziwne stworzenie. O ile osoba dojżała oddaliłaby się raczej w takiej sytuacji od wody, chłopiec jedynie zbliżył się jeszcze bardziej do zwierzęcia. Nie był to pierwszy raz, gdy George zrobił coś takiego.
Sześć miesiecy temu, chłopiec spadł z drzewa. Mimo próśb i rozkazów ojca by zejść na dół, chłopiec wspinał się tylko wyżej i wyżej, aż spadł i złamał sobie nogę. Jak widać, historia ta niczego go jednak nie nauczyła…
To, co robił jednak teraz, mogło okazać się jeszcze niebezpieczniejsze. Ben krzyknął na całe płuca:
“Geooooorge!!!”
Na szczęście gdy Ben dotarł w końcu do swojego syna, chłopiec miał wciąż wszystkie palce na miejscu. Przynajmniej tyle…
Bestia unosząca się tuż obok niego miała aż trzy metry długości! Tymczasem Ben, ku przerażeniu swojego opiekuna, pokazał na nią palcem i powiedział:
“Zobacz, co potrafię zrobić, tatusiu!”
George zamachał ręką, co zwróciło uwagę wodnego przybysza. W tym momencie chłopiec wsadził całą rękę do wody… i do paszczy zwierzęcia!
Oczy Bena rozszeżyły się z przestrachem.
“CO TY NAJLEPSZEGO WYPRAWIASZ?!”
“Bawię się z moim nowym kolegą” spokojnie odparł chłopiec, wkładając rękę jeszcze raz. “Zobacz, nie gryzie! On to lubi! Patrz jaki fajny!”
Zupełnie zdziwiony Ben popatrzył w taflę wody i zobaczył coś zadziwiającego…
Bestia okazała się być wielką, ponad 3 metrową płaszczką, do tego o bardzo łagodnym usposobieniu. Rzeczywiście nie miała zamiaru ugryźć chłopca. Wyglądało to bardziej tak, jakby próbowała dać mu całusa i kontynuować zabawę.
George, nadal wielce zdziwiony i zaniepokojony, zdał sobie nagle sprawę z jeszcze jednej ważnej rzeczy. “Przecież płaszczki, przynajmniej z tego co pamiętam z lekcji biologii, żyją jedyne w słonej wodzie, a na pewno nie w miejskich kanałach.”
Co więc robiło tu to zagubione zwierzę?!
“Musimy mu pomóc!” zawołał przejęty chłopczyk ze łzami w oczach.
Ben wyjął w pośpiechu telefon i zadzwonił na numer słóżb zajmujących się ratowaniem zwierząt. Ponieważ sytuacja była poważna, udało się zorganizować helikopter, który miał przetransportować zwierzę w bezpieczne miejsce.
Akcja ratunkowa okazała się wyścigiem z czasem. Każda minuta, którą płaszczka spędzała w nie najczystszej, słodkiej wodzie mogła być jej ostatnią. Niewystarczająca ilość tlenu w wodzie również mogła mieć fatalne skutki.
“Musimy mieć nadzieję, że nie jest za późno” – westchnął jeden z ratowników.
Po dramatycznej akcji ratowniczej, tak szybko jak tylko się dało, wypuszczono płaszczę do otwartego oceanu. George razem z rodzicami również udał się nad ocean, by zobaczyć, czy zwierzę jest całe i zdrowe.
Ponieważ było to dosyć blisko, rodzinie udało się dojechać na miejsce zaraz po zakończonej akcji. George, płacząc, podbiegł do wody, gdzie widniał niewyraźny kształt jego nowej przyjaciółki. Ku jego uldze, płaszczka poruszyła się, jakby na jego widok.
Podpłynęła w stronę chłopca, tak jakby chciała mu podziękować i się pożegnać, po czym zniknęła w głebokiej wodzie. Chłopiec na zawsze zapamietał to niezwykłe przeżycie.
Jaka piękna historia ze szczęśliwym zakończeniem!